Od dawna nikt nie miał tyle do powiedzenia w popie co Taylor, gdyby nie lekki brak charakteru w tym nagraniu, to byłoby to najlepsze jej nagranie i ścisła czołówka mainstreamu z ubiegłego roku
Bo do dobrego wokalu trzeba coś jeszcze dołożyć. A konkretnie muzykę. On tego nie zrobił. Smęci na płycie niemiłosiernie. Ponad pół godziny nieprzebranej nudy.
przekleję ci to, co napisałem na Muzycznej Galaktyce o jej nowej płycie :P
Płyta już istnieje... i ją przesłuchałem. Jestem zaskoczony, bo dotychczas Rihanna kojarzyła mi się z wypluwanymi taśmowo nijakimi, byle jak poskładanymi i wyśpiewanymi "hitami", udających różnorodność formatów i zwłaszcza w końcowej fazie rzadko trzymającymi się kupy (swoją drogą, trzech zeszłorocznych singlów wciąż nie słyszałem). Nowy materiał jest bardzo subtelny, aranżacje są bardzo solidne. Rihanna z powrotem śpiewa, momentami przypomina pierwsze płyty Alicii Keys. No i brzmienie jest spójne, ale nie nudne, jak to regularnie bywa z tzw. alternatywnym r&b. Podoba mi się ta metamorfoza.
Płyta już istnieje... i ją przesłuchałem.
Jestem zaskoczony, bo dotychczas Rihanna kojarzyła mi się z wypluwanymi taśmowo nijakimi, byle jak poskładanymi i wyśpiewanymi "hitami", udających różnorodność formatów i zwłaszcza w końcowej fazie rzadko trzymającymi się kupy (swoją drogą, trzech zeszłorocznych singlów wciąż nie słyszałem).
Nowy materiał jest bardzo subtelny, aranżacje są bardzo solidne. Rihanna z powrotem śpiewa, momentami przypomina pierwsze płyty Alicii Keys. No i brzmienie jest spójne, ale nie nudne, jak to regularnie bywa z tzw. alternatywnym r&b.
Podoba mi się ta metamorfoza.