Bro! I can tell you that Flans' "Las Mil y una Noches" is def in the Flans Top 5 for me, it's one of the greatest Mexican pop 80s songs, and for Flans is one of their better ballads (if not the best) and for Mexican pop Music in general, I think, this song is one of the most elegant, sophisticated, catchy, but well arranged and produced that's ever been released in that country... So I was surprised to see you gave it a 2.5, which I'm ok with it, I guess, I can't tell anyone to change their ratings, I was just a little bit surprised, cause I think it's one of their best songs out of all the albums they released in the 80s and 90's.

Anyway, just a random comment that was, My regards all the way up to Poland bro! take care!

Jako Halfnelson to chyba tylko jeden album ;)

2,5/5 dla The Drowners :D Widzę, że im coś jest bardziej znane, tym masz większą przyjemność do dawania szalonych not, które równoważą masę piątek dla absolutnie anonimowej muzyki :P

Co u mnie? U mnie z braku czasu lecą już tylko dosyć mądrze przebrane rzeczy, takie, co do których mam przynajmniej cień podejrzeń, że warto. Może jeżeli jesteś nakierowany głównie na pop, co jednak nie jest raczej prawdą w kontekście Twoich szerokich zainteresowań - i tak słuchasz wszystkiego, to UK/US zupełnie Ci obrzydły. Po części się zgadzam. Też nie widzę tam nic ciekawego w głównym nurcie. Nic odmiennego nie sugerowałem. Sam słucham stosunkowo dużo nieanglojęzycznej muzyki z ulubionych rejonów świata, więc czuję się tutaj komfortowo. Nie mam jednak potrzeb ani możliwości wnikać aż tak głęboko. Twoje możliwości przerobowe są dla mnie fenomenem :D Poza tym musisz mieć w sobie jakiś pierwiastek, który przyciąga Cię do płyt, które np. dla mnie są jedynie intrygujące językowo, bo muzyka to właśnie słabsza kopia zachodnich wzorców.

Nic, czego już Ty nie znasz ;) Musiałbym długo się nad tym zastanawiać i ciągle sprawdzać, czy Ty nie słiuchałeś. Aczkolwiek słucham dużo muzyki z Japonii. To jest taki mój ulubiony kraj, bo ciekawie reinterpretują zachodnie standardy. Nie każda obca rzecz jest dobra, a ubogacenie kulturowe nie jest czymś pewnym w każdym przypadku. Ja raczej chadzam sprawdzonymi ścieżkami, rozszerzając je stopniowo i nie wdrapując się na siłę tam, gdzie naprawdę nie czuję żadnego funu. Wszakże sama ewolucja i rozwój poszczególnych ras sprawiają, że wpływa to odmiennie na naszą percepcję muzyki. Ciężko to przeskoczyć ;) Natomiast jeśli Ty masz coś ciekawego do polecenia, to mogę spróbować. Niemniej oba możemy pewnie wertować swoje katalogi oceny :D

Nie słuchałem nic "japońskiego" od Zorna. Tylko "Naked City", które bardzo lubię i kilka płyt z żydowskim drygiem. Je również cenię, ale zbyt długo słuchane stają się nieco monotonne.

Nie, nie. Znam jakąś 1/5569 jego twórczości, oceniając tak na oko ;) A mikrotonalny pop to nie jest chyba coś, czego byłbym wielkim fanem.

kiedyś słuchałem sporo rzeczy okołogamelanowych, obecnie nie mam trochę czasu i zajawki na ten region, ale mam taki plan; w razie czego, jeśli znajdziesz jakiś sztos absolutny, to dziel się :)