No, to jest pewien argument :D Tak czy inaczej dla mnie The Name of This Band i Stop to idealne koncertowki, w dodatku ukazujace skrajne dwa rozne podejscia do tematu.
"No i trzeba jeszcze wziąć poprawkę na odmienność Portera, jego z uporem maniaka kontynuowaną samotniczą ścieżkę (zawsze miał oko na te wersje rocka, których nikt inny w Polsce nie chciał grać: czy to spod znaku Talking Heads, czy Dinosaur Jr. (tak!))." - tak z ciekawości: w którym okresie twórczości Porter grał podobnie do Dinosaurów? zawsze lubiłem tego gościa, ale nie chce mi się całej dyskografii sprawdzać :D pozdrawiam!
Tak czy inaczej dla mnie The Name of This Band i Stop to idealne koncertowki, w dodatku ukazujace skrajne dwa rozne podejscia do tematu.